15 kwietnia 2008r. W głównym wydaniu Teleskopu w TVP3 we wtorek, 15 kwietnia 2008r. o godzinie 18:00 wyemitowano materiał zdjęciowy zrealizowany podczas oblotów modelu w dniach 5-6 kwietnia 2008r.
Nadszedł wreszcie dzień 15 kwietnia 2008r. Zaczęło się wszystko z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem, które zanotował pociąg IC relacji Poznań-Warszawa jeszcze nie wyruszywszy nawet z Poznania. Potem było już z górki – szybko dotarliśmy na Okęcie. Przed odprawą bagażową Tomek Kroczak odbył jeszcze wycieczkę do siedziby Aeroklubu Polskiego, w którym w 5 minut wyrobił sobie licencję sportową FAI uprawniającą go do wykonywania lotów modelem za oceanem. Bez niej musiałby się starać o licencję amerykańskiej organizacji modelarskiej AMA.
Trzeba skądinąd przyznać, iż ze względu na permanentny brak czasu wynikający ze znacznego natężenia prac w ostatniej fazie projektu pewne tematy zostały odłożone na ostatnią godzinę. I tak Tomek badania niezbędne do uzyskania licencji sportowej wykonywał w poniedziałek 14 kwietnia, a Radek w piątek 11 kwietnia występował o wydanie międzynarodowego prawa jazdy, jako zresztą jedyny z całej ekipy. Przy uwzględnieniu tygodniowego terminu rozpatrywania wniosku był to krok co najmniej desperacki, jednak panie w urzędzie wykazały się dużym zrozumieniem dla rangi problemu i prawo jazdy było już do odbioru w poniedziałek 14 kwietnia. Karnet ATA Marcin Pilarczyk wyrabiał w Warszawie w czwartek 10 kwietnia, gdy tymczasem w piątek 11 kwietnia karnet był juz potrzebny w Poznaniu do nadania przesyłki. Legitymacje członkowskie stowarzyszenia SAE nadeszły spóźnione, będąc już w Warszawie otrzymaliśmy informacje o nadejściu przesyłki … szczęśliwie legitymacje SAE nie są wymagane podczas zawodów.
Z dużą uwagą obserwowaliśmy wędrówkę przesyłki zawierającej oba modele. Wysłana w ostatnim możliwym, piątkowym terminie, początkowo przemieszczała się dosyć wolno miedzy kolejnymi europejskimi miejscowościami. Gdy znaleźliśmy się już w Warszawie przesyłka znacznie przyspieszyła i kolejne komunikaty SMS’owe przysyłane przez naszych bliskich posiadających dostęp do internetu mówiły o przybyciu przesyłki do USA, a następnie o jej pomyślnym ocleniu. Gdy wsiadaliśmy już do samolotu pojawiła się informacja o przekazaniu paczki kurierowi, który miał się zająć dostarczeniem paczki księdzu Januszowi Zychowi.
My tymczasem zajęliśmy miejsca w Boeingu 767 300ER SP-LPF. Lot trwający 9:20 (16:50-19:20 +7:00) podczas którego pokonaliśmy 7500km przebiegał na wysokości 11.000m z prędkością 820km/h przy temperaturze zewnętrznej -60°C. Funkcje kapitana podczas lotu pełnił Kazimierz Stachowiak, wychowanek Aeroklubu Poznańskiego i absolwent Wydziału Maszyn Roboczych i Pojazdów Politechniki Poznańskiej. Drugim pilotem był z kolei Andrzej Malec, znany pilotom AP ze względu na wykonywane przez niego w Poznaniu loty instruktorskie na samolocie PA-28 stanowiącym jego własność.
Po lądowaniu na lotnisku Chicago O’Hare przeszliśmy kontrolę celno-paszportową. Obowiązkowo odciski palców i zdjęcie, pytania w jakim celu jedziemy, ile płaciliśmy za bilet, gdzie będziemy nocować, kto nas zaprosił itd. Niemniej wszystko w przyjaznej amerykańskiej atmosferze z good luck na pożegnanie.
Przed portem czekał już na nas ksiądz Tomek Sielicki. Obowiązkowe zdjęcie ekipy, pierwsze kroki na obcej ziemi za wielką wodą. Następnie zapakowaliśmy się do Dodge Caravan SE Minivan 2003 należącego do parafii polskiej w Chicago, który stanie się naszym samochodem sztabowym na najbliższe kilka dni. Ruszyliśmy do Detroit – ponad 400 km jazdy. Tankujemy paliwo – kwota zbliżona do warunków polskich, tylko jednostki nie te: 3.55 USD za galon paliwa. Galon to 3.7853 litra, a USD wymienialiśmy po kursie 2.18 zł/USD. Jednym słowem 2 zł/L paliwa. A zużycie też wyrażane w ciekawej jednostce – 23 mil/gal; będzie koło 10 L/100km. Ograniczenie prędkości na autostradzie – do 70 mil/godz, 113 km/h. Jest godzina 22:00 czasu lokalnego (+7 godz. w Chicago), a 5:00 rano czasu polskiego. Bardzo długi był ten dzisiejszy dzień. Tomek prowadzi auto, a członkowie ekipy zapadają po kolei w błogi sen … kronikarz też … dobranoc … a może dzień dobry?
PS: Jesteśmy już w Detroit, wszyscy zakwaterowani w pokojach gościnnych parafii św. Floriana. Mamy godzinę 3:00, w Polsce jest 9:00 rano. Szybki telefon do rodziny z wykorzystaniem Skype’a i internetu przez WiFi na PDA. Dostaliśmy informację, iż przesyłka odbiła się – kurier nie znalazł adresu. Na liście przewozowym widzimy, że wszystko OK; w takim razie rano sprawdzimy telefonicznie co i jak. Rano pobudka o 8:30, wyruszamy do Atlanty o 10:00. Życzymy miłego dnia w Polsce, my tymczasem mówimy dobranoc.