Podczas, gdy większość myślała o wakacjach i letnim wypoczynku ekipa Aero Design wykonała ostatnie zadanie w ramach grantu Generacja Przyszłości przyznanego przez MNiSW. Był to udział w zawodach Air Cargo Challenge rozgrywanych w dniach 7-9 sierpnia w Stuttgarcie.
Poniżej przedstawiamy państwu w telegraficznym skrócie relację z tych kilku dni. Załączamy również znacznie obszerniejszą wersję, którą znaleźć można w biuletynach, do których pobrania serdecznie zachęcamy.
Czwartek 6 sierpnia, Poznań
O godzinie 11 ruszamy spod naszej ukochanej modelarni, natomiast już od 7 rano walczymy z zapakowaniem samolotu i narzędzi do skrzyń, a następnie do użyczonego nam VW T5, który zdecydowanie ułatwi nam podróżowanie. Po kilkunastu godzinach przyjeżdżamy do Stuttgartu. Większość drogi przebiega w rytmie muzyki najlepszych dj-ów: Próchniczisiego i Graczosa. W końcu nie od dziś wiadomo, że każdy z nich ma zupełnie inny gust muzyczny, a to może doprowadzić do mieszanki wybuchowej:). Najtrudniej jest przystosować się naszym nowym współtowarzyszom z Inżynierii Wirtualnej Projektowania (Natalii oraz Jakubowi), którzy postanowili na własnej skórze dowiedzieć się jak wyglądają modelarskie zmagania.
Nasz środek lokomocji 🙂
Piątek 7 sierpnia, Stuttgart
W piękny sierpniowy poranek zmuszeni rygorem narzuconym przez organizatora wstajemy o 6:30. Jednak zamiast zwykłego budzika, słyszymy donośne „Guuuuutennn Mooooorgen!!!”. Była to melodia niekoniecznie przyjemna, dodatkowo strasznie pobudzająca nie zawsze pozytywnie :). Nie pozostało nam nic innego niż wstanie z łóżek. Po śniadaniu przemieszczamy się Volkswagenem do innego hostelu, w którym odbędą się prezentacje i inspekcja techniczna.
Skrzynia w drodze na inspekcję techniczną.
Około godziny 11 nasz model przechodzi kontrolę techniczną. Większość elementów listy kontrolnej przechodzimy w cuglach. W dwóch punktach mamy jeszcze drobiazgi do uzupełnienia: w sklepie modelarskim musimy kupić niezależny akumulator >600 mAh do zasilania odbiornika (aktualnie mamy jeden wspólny do zasilania silnika i radia), niezbędna będzie także wymiana dwóch śrub M8 mocujących obciążenie w przestrzeni ładunkowej – nasze śruby wystarczają do zamontowania przewidywanego obciążenia, ale są za krótkie do dokręcenia trochę wyższego wzorca. Drobiazgi.
Jak to zawsze bywa w regulaminach, gdzieś są jakieś kruczki lub niedopowiedzenia. Tym razem szybko rozwiązujemy te problemy. Jeszcze tego samego dnia wieczorem nasz samolot dostaje zgodę na jutrzejsze konkurencje lotne.
Po południu Natalia wygłasza naszą prezentację przed wszystkimi członkami innych drużyn. Po udanym występie wracamy do hostelu , gdyż zadania na dzień dzisiejszy mamy wykonane w 100% . Mamy czas na ostatnie przygotowania przed konkurencjami lotynymi i „ładowanie akumulatorów”.
Czas prezentacji.
Sobota 8 sierpnia, Stuttgart
Pobudka zaczyna się już słynnym dla wszystkich zespołów, niemieckim melodyjnym „Dzień dobry”. Zaczynamy śniadaniem o 6:45. Następnie ruszamy VW na oddalone o ok. 30km lotnisko Böblingen, które jest areną naszych zmagań. Lotnisko kameralne, bez przeszkód typowych dla SAE (maszt na podejściu albo znane nam dobrze drzewa na boku z wiatrem :-). O 9:00 rozpoczyna się pierwsza kolejka testowa. Nie jest ona zaliczana do klasyfikacji, ale można sprawdzić poprawność ustawień modelu.
Pomimo, iż model jest dobrze przygotowany do zawodów dwie godziny zajmuje nam montaż, dokonanie ostatnich poprawek, montowanie obciążenia i wyważenie modelu. Szczęśliwie zawody w Europie są dla nas nieco „łatwiejsze” niż SAE, nie mamy rygorystycznych ograniczeń związanych z ilością sprzętu, który ze sobą zabieramy, a napięcie 230V jest zgodne ze stosowanym przez nas sprzętem.
I kolejka
Organizatorzy o 13:15 oficjalnie otwierają konkurencję lotne.
Cieszy nas fakt, że samoloty startują zgodnie ze swoim numerem startowym. Mając nr 19 mamy jeszcze troszkę czasu. Ostatecznie decydujemy się na lot z ładunkiem 4 kg.
Start udany, samolot dosyć szybko odrywa się od pasa startowego, wznoszenie samolotu jest średnie. Niestety z powodów technicznych, nasz lot nie został uznany. Musieliśmy wykonać ponowny start. Na całe szczęście mogliśmy to zrobić po zakończeniu pierwszej kolejki, co dawało nam chwilę czasu na naładowanie akumulatora. Ostatecznie udało nam się wykonać 7 odcinków 100 -metrowych, wylądować i zaliczyć tą kolejkę do udanych. Po locie okazało się, że akumulator był naładowany złym programem, lecz na szczęście nie miało to zbyt wielkiego znaczenia na poprawność lotu. W następnej kolejce to poprawiliśmy 🙂
II kolejka
W związku z tym, że tym razem wiało dosyć mocno w osi pasa, naładowaliśmy dobrze akumulator, a samolot nie wydawał się krytycznie przeciążony, zdecydowaliśmy się na załadowanie 6 kg obciążenia.
Start początkowo wygląda dobrze, jednak model wznosi się bardzo powoli. Maciej w pewnym momencie musi już zacząć zakręt, jest jednak ciągle bardzo nisko. Lot kończy się przyziemieniem jak loty Micro w Brazylii – w rejonie drugiego zakrętu.
Jak to bywa przy każdym lądowaniu w terenie przygodnym z takim obciążeniem, mamy małe straty. Silnik ze śmigłem wyrwał się z łoża, a śmigło przebiło skrzydło na wylot. Dodatkowo pękł kadłub w miejscach mocowania osi podwozia. Zaczynamy walkę z czasem i z III rundą. Mimo wielkiego sprężenia nie udało nam się przygotować samolotu na trzecią kolejkę. Dzień na lotnisku już się kończy, a my wciąż przebywamy na lotnisku, by przygotować model na jutrzejszy dzień. Ostatnich poprawek dokonaliśmy już w hostelu.
Niedziela 9 sierpnia, Stuttgart
Pobudka – standardowa jak na te strony. Już od pierwszego poranka wszystkich bardzo nurtowało, kto jest naszym budzikiem. Ostatecznie rozszyfrowaliśmy zagadkę w niedzielny wieczór.
O 6:45 spotykamy się na śniadaniu, o 7:30 wyjeżdżamy na lotnisko. Tak jak podejrzewaliśmy organizatorzy zmieniają kolejność drużyn w kolejce, jesteśmy wyczytani jako jedna z pierwszych drużyn. Wprowadza to lekką nerwowość w poczynaniach teamu. Kończymy przygotowywać model. Negocjujemy z organizatorem pozostały do startu czas. Proponuje 5 minut, sugerujemy 10, zgadza się na 7, walczymy o 8, ale pozostaje nieugięty. Mieścimy się w czasie, choć trudno powiedzieć, by model wyglądał ładnie z tymczasowymi zabezpieczeniami w postaci trytytek i taśm klejących. Ale wygląd nieważny, ważne żeby w locie nic się nie poskładało. Lot odbywa się z ładunkiem o wadze 3,8 kg.
IV kolejka
Lot jest poprawny. Maciej w locie podnosi nieco klapy – skutkuje to zwiększeniem prędkości w locie po prostej. Kompletujemy 9 boków. Lądowanie, jak wszystkie w naszym wykonaniu, jest bardzo spokojne i poprawne.
Maciej i podpowiadający mu Graczos.
V kolejka
Po analizach z poprzedniego lotu i warunkach atmosferycznych panujących na lotnisku zdecydowaliśmy się na ciężar 4.5 kg. To będzie nasz największy ciężar, w drugiej kolejce polegliśmy z 6 kg w skrzyni ładunkowej. Tuż przed startem chwila nerwowości – nie wychyla się jedna powierzchnia sterowa steru kierunku(złośliwość rzeczy martwych?). Organizatorzy stoją nad nami i liczą upływający czas. Po chwili wydajemy westchnienie ulgi – ster zaczyna się wychylać (i co najważniejsze – w poprawną stronę 🙂 Równolegle trwają też zabiegi przy śrubie stabilizującej kierunek wychylenia przedniego kółka. Boimy się zerwać gwint, ale jednocześnie pamiętamy, że ew. poluzowanie może doprowadzić do tragedii podczas startu czy lądowania.
„Gridzilla” odrywa się na wymaganym dystansie. Wznosi się nawet nie najgorzej z tym obciążeniem. Maciej pokonuje 9 boków długości 100 m. Uwzględniając obciążenie 4.5 kg to nasz najlepszy wynik. Lądowanie udane, kończymy naszą rywalizację w zawodach ACC 2015.
Przyzwyczajonym do dobrych wyników na zawodach SAE nasz rezultat uzyskany na ACC może się wydać skromnym, jednak uwzględniając wszelkie okoliczności cieszymy się jednak z samego startu, udanych lotów, a przede wszystkim doświadczeń, które udało się nam zdobyć. Może to właśnie one w przyszłości zaprocentują i doprowadzą nas do piedestału zwycięzców.
Na dłuższą relację z naszego wyjazdu zapraszamy niżej do biuletynów.
1 dzień zawodów:
2 dzień zawodów:
3 dzień zawodów: