dzien 3 – 2009

przez | 5 marca 2009

<b>2009-03-05 21:00

 

 

 

 

W okolicach godziny 8:00 wkradające się do naszych pokoi promienie

kalifornijskiego słońca rozpoczynają kolejny dzień pracowitych przygotowań do

zawodów. To jest wreszcie to, co może ogrzać nasze stare, zmęczone zimą kości. W

nadziei, że czekające na nas śniadanie będzie tak samo dobre jak pogoda, udajemy

się wszyscy na posiłek.

 

Pokrzepieni porannymi smakołykami oraz wczorajszym udanym lotem, zabieramy się
do wprowadzania niezbędnych poprawek w modelu, aby przygotować do lotu bez

obciążenia. W tym celu Marcin instaluje w przedniej części kadłuba dodatkowy

pakiet akumulatorów, który przesunie lekko środek ciężkości, poprawiając

zachowanie modelu w trakcie lotu. Na zdjęciach i filmie z oblotu zauważamy,

że zastosowanie mocniejszych serw nie wyeliminowało do końca problemu wyginający
się ku górze lotek. Cienki plasterek sklejki powinien skutecznie

rozwiązać problem.

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/syfwpokoju.jpg” width=”480″ height=”321″>

 

 

 

 

W tym samym czasie Wojtek i Krzysztof łamią sobie głowy, jak zachwycić jury

podczas jutrzejszej części merytorycznej. Zadanie to nie należy do łatwych.

Model trzeba bowiem obronić w języku angielskim przed obliczem inżynierów z

Lockheed-Martin. W ich przygotowaniach nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że robią to w

aucie, pilnując ładujących się tam, z wykorzystaniem przetwornicy, baterii do wkrętarki
akumulatorowej (problem 110/220V w USA).

 

Radek z Piotrem wybierają się tymczasem do Santa Monica na rekonesans. Kurort

nadmorski nad Pacyfikiem. Coś zupełnie innego, niż to, co do tej pory

widzieliśmy w Kalifornii. Zabudowa, klimat i roślinność przywołują skojarzenia z

rejonem Morza Śródziemnego. Jedzenie w brytyjskiej restauracji

<a href=”http://www.yeoldekingshead.com”>

Ye

Olde King’s Head </a> wreszcie przypomina bardziej europejskie

posiłki, niż amerykańskie hamburgery. Knajpa ma niezłą reputację, ze zdjęć na

ścianach spoglądają na nas znane postaci – klienci restauracji: Tom Hanks,

Ronald Reagan, Margaret Theatcher, Elizabeth Taylor, Rod Steward, Anthony

Hopkins i inni tacy tam (patrz zdjęcia w menu History na stronie <b>

<a href=”http://www.yeoldekingshead.com”>

reastauracji </a>). No, było nie było –

to taki amerykański Sopot ta Santa Monica. Tym bardziej że Hollywood o rzut

beretem stąd, nie to co te setki kilometrów i kiepskie drogi między Łodzią a Sopotem 🙂

 

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/santamonica.jpg” width=”480″ height=”360″>

 

 

 

 

Na drogach, zwłaszcza na hajłejach 10 i 405, ograniczenia prędkości do 55-65

mil/godz. Kalifornijczycy zasuwają jednak znacznie szybciej, nawet 70-80

mil/godz. Trzeba tylko uważać na policyjne samochody z kamerą. Ponoć wyłuskują

nawet pojedyncze samochody z tłumu jadącego z jednakową prędkością

przekraczającą limity. Ciekawym zjawiskiem jest skrajny lewy pas, którym mogą

jechać samochody z 2 lub więcej osobami na pokładzie. Zwykle jest on pusty,

amerykanie podróżują pojedynczo. Tym samym podczas korków śmigamy często lewym

pasem. Kara za jazdę w pojedynkę tą nitką – $341.

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/znak2osoby.jpg” width=”480″ height=”360″>

 

 

 

 

Już w komplecie ruszamy na obiad. Tym razem wybieramy restaurację 94th

AeroSquadron położoną przy lotnisku Van Nuys. Jedzenie dobre, choć niektórzy

narzekają, że za mało. Za oknem potężny ruch, co chwilę coś startuje albo ląduje

na pasie, albo 16L albo 16R.

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/vannuysrestaurant.jpg” width=”480″ height=”321″>

 

 

 

 

Przemieszczamy się na lotnisko modelarskie, na którym spotykamy ekipę

Politechniki Rzeszowskiej. Model ładny, wykonany starannie. Gumy podwozia lśnią

jeszcze świeżością, nieskażone asfaltem przy okazji oblotu – wszystko jeszcze

przed nimi.

 

Obserwujemy pokaz akrobacji na śmigłowcu Trex 700 – robi wrażenie. Do stołów

modelarskich przybiega mały wiewiór nic sobie nie robiąc z obecności ludzi.

 

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/wiewior.jpg” width=”480″ height=”360″>

 

 

 

 

Pojawia się informacja, iż wymogi formalne ograniczają możliwość wykorzystania

łoża silnika zawierającego dodatki włókien szklanych i węglowych. Organizatorzy

twierdzą że użyte przez nas łoże zawiera tego typu dodatki. Pada blady strach na

ekipy – niemal wszyscy używają tego typu łoża. Palce zacierają właściciele

okolicznych sklepów modelarskich – uczestnicy zawodów przypuszczają szturm w

poszukiwaniu łóż. Maciej z częścią ekipy zostaje na lotnisku przygotowując model

do oblotu bez obciążenia. Reszta rusza w poszukiwaniu łoża.

 

W pierwszym sklepie spotyka nas zawód – uprzedziły nas inne ekipy, aluminiowych

łóż już nie ma. Korzystając z internetu na miejscu

spisujemy lokalizację dwóch innych sklepów i wykonujemy telefony celem

sprawdzenia dostępności części.

 

Tymczasem Maciej wykonuje lot. Model odrywa się po 5 metrach. W powietrzu silnie

tarmosi nim wiatr – jest bardzo lekki. Lądowanie okazuje się problemem – model

niesie się i niesie, nie chcąc wylądować. Zresztą cały lot i tak wykonuje na

przerywaczach – lotkach uniesionych do góry.

 

<img border=”0″ src=”https://www.aerodesign.put.poznan.pl/sae2009files/pustylot.jpg” width=”480″ height=”360″>

 

 

 

 

Zadowolenie duże – plan zrealizowany. Oprócz oblotu w Polsce udało się nam

wykonać jeszcze dwa loty na miejscu, co pozwoliło Maciejowi zapoznać się ze

specyfiką lotniska i zachowaniem modelu bez obciążenia.

 

Tymczasem studenci z Politechniki Rzeszowskiej odnotowują twarde lądowanie

podczas prób oblotu. Szczęśliwie w trawie, miejmy nadzieję że obyło się bez

większych uszkodzeń.

 

Tymczasem Radek wraca na lotnisko. Bierzemy oba samochody i ruszamy w

poszukiwaniu łoża silnika. Ostatecznie obu ekipom udaje się dostać po jednym

łożu. Jakkolwiek jedna z ekip dociera do sklepu modelarskiego minutę po

zamknięciu i całuje klamkę. <em>Szczęście było tak blisko, lizaliśmy cukierek przez

szybkę<em>. Gestykulacjami udaje się jednak przekonać sprzedawcę zza szyby do kolaboracji.

 

Po powrocie do hotelu modelarze zabierają się za montaż łoża, konstruktorzy

skupiają się opracowaniu prezentacji. Reszta właśnie kończy tworzyć dzisiejszą

relację.

 

Życząc miłego dnia, powoli przygotowujemy się do snu.

 

 

 

 

 

<a href=”http://picasaweb.google.com/www.aerodesign.com.pl/5MarcaProbnyLotBezObciazeniaIPrzygotowaniaDoJutrzejszejPrezentacji”>

<b>Zobacz galerię

z 5 marca. </a>