dzien 2 – 2010

przez | 28 kwietnia 2010

Tuż po 11:00
wymeldowujemy się z motelu i ruszamy na spotkanie z Panem Jackiem – zamieszkałym
niedaleko rodakiem, który
zgodził się udzielić nam pomocy podczas odbioru skrzyni. Po sprawdzeniu statusu
na stronie DHL okazało się bowiem, że paczka dotarła pomyślnie do Fort Worth i
przekazana została w ręce miejscowego kuriera. Jej podróż trwała w sumie 2 dni
robocze, co jest świetnym wynikiem biorąc pod uwagę ilość punktów pośrednich.

W tym roku jesteśmy w USA po raz trzeci, jednak
mamy wrażenie, że za każdym razem odkrywamy coraz to nowsze, ciekawsze znaki
drogowe.

Podczas wspólnego
śniadania w restauracji „Golden Corall” ze wspomnianym przedstawicielem
tutejszej Polonii, gdzie ilość wszelkiego rodzaju jedzenia zaspokaja każde,
nawet największe apetyty (no chyba oprócz apetytu Marcina…) dyskutujemy na temat
różnic kulturowych i społecznych pomiędzy Texasem a Wielkopolską. Możliwość
ujrzenia wycelowanej w swoim kierunku lufy podczas spaceru po czyimś trawniku
lub trafienia do paki za przekroczenie prędkości na HighWay’u, nie powinna
okazuje się być dla nas tutaj powodem do zbytniego zaskoczenia.

Jak to mówią:
„Polak głodny zły, a najedzony leniwy”, jednak my pomimo wypełnionych po
brzegi żołądków, ochoczo wyruszamy na objazd po okolicznych motelach, aby
znaleźć stosowne lokum przystosowane nie tylko do naszych specyficznych potrzeb,
ale przede wszystkim do naszego wychudzonego portfela. Pomaga w tym nam jak
tylko potrafi P. Jacek, który negocjacje handlowe prowadzi w czysto amerykańskim
stylu, ale cały czas z polskim błyskiem w oku. Po wielu analizach, porównaniach
i internetowych poszukiwaniach dochodzimy do wniosku, że najlepszym wyborem
będzie motel „Baymont”, sąsiadujący z naszym poprzednim, pierwszodniowym lokum.

Podczas
oczekiwania na rezerwację pokoi we znaki daje się wszystkim lejący się z nieba
żar i temperatura dochodząca do 27°C. Nie wszyscy członkowie załogi przewidzieli
taką aurę i nie zabezpieczyli się w odpowiednio letnie odzienie. Z pomocą w
ochłodzeniu przychodzi motelowy basen, którego chłodna wodna jak magnes
przyciągnęła kilku ochotników:

Wieczorem Bartek z
Wojtkiem przywożą skrzynię do motelu. Nasz spokój mącą dwie dziury w skrzyni –
ewidentne ślady pośpiechu operatora wózka widłowego. Otwieramy paczkę.

Na
szczęście oprócz dziury w sterze wysokości i
lekkiego złamania steru kierunku nie notujemy żadnych poważniejszych uszkodzeń. Możemy już od tej chwili
zacząć przygotowywać modele do pierwszej części konkursu. Po rozpakowaniu
zawartości skrzyni i wykonaniu kilku istotnych modernizacji, model klasy Regular
może już dumnie prezentować swoje awangardowe Wingridy na motelowym parkingu.

Modele mamy już w
garści, ale same nie przemówią na prezentacji przed Jury w konkursie, dlatego
Wojtek wraz z silnym wsparciem Marcina dokonują ostatnich szlifów teoretycznego
wystąpienia, które pozwoli zrozumieć sędziom „Know How” naszego modelu.

Przed snem Maciej wyjmuje ze swojej walizki
naklejki – kilka minut i już wiadomo kto przyczynił się do naszego wyjazdu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.