Archiwum autora: admin

dzien 4 – 2011

18.03.2011 – piątek Mówi się, że głupi ma zawsze szczęście. Wygląda na to, że mamy w ekipie jakieś amulety, bo los wreszcie się do nas uśmiechnął. Dokładnie o godzinie 8:44 Maciej z Bartkiem przechwytują paczkę w siedzibie DHL. Po drodze wstępują jeszcze do budowlanego sklepu Home Depot po trochę styropianu i denaturat (do odtłuszczania folii… Czytaj dalej »

dzien 3 – 2011

17.03.2011 – czwartek Godzina 5:00. W Polsce 11:00. Postanowiliśmy zadzwonić do Polski, do naszego agenta Adama. Ponieważ płynnie posługuje się językiem Marcina Lutra, poprosiliśmy go by op…owiedział komu trzeba w Lipsku o naszych problemach. Miejmy nadzieję, że to zadziała. Z samego rana grupa interwencyjna ponownie zaatakowała Texańską centralę DHL. Dowiedzieliśmy się, że nic się nie… Czytaj dalej »

dzien 2 – 2011

16.03.2011 – środa Dla niektórych z nas cztery godziny snu to zdecydowanie za dużo, co wykazując od samego rana szczególną nadpobudliwością udowodnili nam Marcin z Bartkiem. Ku naszemu nieszczęściu okazuje się, że skrzynia z modelami i całym ekwipunkiem według trackingu nie wyruszyła jeszcze z Lipska… Zaniepokojeni tą wiadomością interweniujemy w Poznańskim oddziale DHL’u, któremu powierzyliśmy… Czytaj dalej »

dzien 1 – 2011

15.03.2011 – wtorek Z samego rana wypoczęci i przepełnieni energią spotykamy się w głównej hali portu lotniczego Ławica, by tam rozpocząć naszą długą i wyczerpującą podróż. Na ostatnią chwilę dotarł spóźniony pilot destruktor, zamieszkujący najbliższe okolice Poznańskiego lotniska. W okolicach godziny 11:00 nasz samolot odrywa koła z betonowego pasa, by znów zetknąć się z nim… Czytaj dalej »

dzien 7 – 2010

11:00. Dziś dane nam było pospać dłużej niż przez ostatnie kilka dni. W końcu zasłużyliśmy na to dobrym wynikiem w konkursie. Wyspani i gotowi do pracy Marcin z Bartkiem szykują skrzynię do spakowania. Czynność wydająca się z pozoru mało wymagająca, zabija ćwieka naszym kolegom. Nie pamiętając pierwotnego ułożenia wszystkich klamotów, próbują umieścić całą zawartość optymalizując… Czytaj dalej »

dzien 6 – 2010

Drugi dzień zawodów rozpoczął się dla nas o 5:00 rano. Środek nocy, słyszymy rozlegającą się znaną już melodię budzika. Wszyscy z trudem zwlekają się z łóżek. Śniadanie przebiega w ciszy i skupieniu. Jedyne konwersacje prowadzone przy słodkich gofrach z syropem klonowym, dotyczą kierunku wiatru i temperatury na lotnisku. Taktykę na dzisiaj, wstępnie wyrachowaną przez Wojtka… Czytaj dalej »

dzien 5 – 2010

Wraz z zerwaniem się ekipy o niehumanitarnej godzinie 6:00 rozpoczyna się pierwszy dzień lotny zawodów. Wspólne śniadanie, którego forma i menu nie zmienią się tutaj chyba nigdy i zapakowane zeszłego wieczoru samochody naszej ekipy wyruszają na oddalone o kilkanaście mil lotnisko. Po drodze mamy czas na obserwację pogody i przypuszczenia dotyczące warunków pogodowych na miejscu.… Czytaj dalej »

dzien 4 – 2010

Nadchodzi 1 dzień zawodów. Budzik ustawiony na godzinę 8:00 oznajmia w obu pokojach konieczność mobilizacji. Szybka poranna toaleta i po chwili na torsach całej załogi widnieją odświętne białe koszulki z logo naszego miasta. Podczas śniadania, w hallu zjawia się na chwilę zaspany Wojtek, który znalazł trochę czasu na spałaszowanie gofra. Nie spał dzisiaj zbyt długo,… Czytaj dalej »

dzien 3 – 2010

Dziś rano obudził nas Marcin. Marcina z kolei obudził jego legendarny głód. Śniadanie w hotelu zaczyna się o 6 a kończy o 9, więc nici z leniuchowania i długiego spania. Docieramy do hotelowego hallu, gdzie zastajemy znany nam już widok – do dyspozycji mamy maszynę do samoobsługowego pieczenia gofrów, toster i kilka rodzajów płatków. Jemy… Czytaj dalej »

dzien 2 – 2010

Tuż po 11:00 wymeldowujemy się z motelu i ruszamy na spotkanie z Panem Jackiem – zamieszkałym niedaleko rodakiem, który zgodził się udzielić nam pomocy podczas odbioru skrzyni. Po sprawdzeniu statusu na stronie DHL okazało się bowiem, że paczka dotarła pomyślnie do Fort Worth i przekazana została w ręce miejscowego kuriera. Jej podróż trwała w sumie… Czytaj dalej »