Dzień dzisiejszy zaczął się, jak łatwo można się domyślić, powolnym zwlekaniem się łóżek. Nocny wypoczynek musiał szybko ustąpić napiętemu grafikowi, który trzeba wypełniać praktycznie od świtu. Ostatnie rzeczy wrzucane do bagażnika, ostatnie kanapki robione w kuchni, łyk kawy. Godzina 6.07 ruszyliśmy do Lakeland na ostatni dzień zawodów. Po dotarciu na miejsce każdy bierze wszystkie potrzebne elementy i zaczyna formować stanowisko pracy. Podobnie jak w dniu poprzednim zajęliśmy dwa stoły. Cele na dziś? To jasne, chcemy zdobyć jak najlepsze wyniki. Jednak jak do tego doprowadzić? Przy Pszczole nie było zbyt wiele pracy. Kosmetyczne zmiany i poprawki to jedyne czego wymagał nasz mały samolot. Mieliśmy świadomość, że większość zależy od lotu, a ten jest uwarunkowany wieloma czynnikami. Nie wszystkie z nich zależą bezpośrednio od nas.
Ekipa siedząca przy Regularze ciężko pracowała. Mimo wszystkich wcześniejszych przeciwności chcieliśmy pokazać na co nas stać.
Zawody rozpoczęły się dziś od lotów w kategorii Regular. Szerszeń gotowy- czas wyruszać na pas startowy. Ładunek jakim zdecydowaliśmy się obciążyć nasz samolot podczas pierwszego lotu wynosił ok. 12 kilogramów. Wiedzieliśmy doskonale, że jest to w zasięgu naszych możliwości. Zdawaliśmy sobie również sprawę z tego, że większość naszych konkurentów przenosiła obciążenia prawie o połowę mniejsze. To dodawało nam nadziei. Czekaliśmy w długiej kolejce i obserwowaliśmy oddalającą się mgłę. Niedziela nie przywitała nas niestety takim słońcem jak dzień poprzedni. O ile ekipa jakoś zniosła taką pogodę, pilot zaczął się zastanawiać nad wpływem warunków atmosferycznych na jakość lotów. Sędziowie pokazali jednoznacznie, że należy zajmować miejsce na pasie startowym. Krzyś, Maciej razem z Szerszeniem przechodzą przez bramkę i zajmują pozycję. Już tylko minuty dzielą nas od startu. Brzęk silnika skłonił nas do włączania kamer i aparatów. Raz, dwa, trzy- Regular ruszył. Raz, dwa, trzy- oderwał się od ziemi.
Jak on szybował! Podniósł cały zadany mu ciężar bez problemu, jakby zupełnie nic nie ważył. Każdy z nas miał nieskrywaną przyjemność z obserwacji własnego samolotu unoszącego się majestatycznie nad lotniskiem. Raz, dwa, trzy- schodzi do lądowania, kołuje, zatrzymuje się. Słychać gromkie brawa. Z uśmiechem na ustach wróciliśmy do hangaru.
ZOBACZ LOT TUTAJ
Pozostało oczekiwanie na drugi lot Pszczoły. Samolot był gotowy, więc ustawiliśmy się w kolejce, za innymi drużynami planującymi startować w kategorii najmniejszych modeli. W międzyczasie pogoda uległa gwałtownej zmianie i słońce znów muskało nas po twarzach gorącymi promieniami. Czas oczekiwania wydłużał się i robiło się coraz cieplej. Nadeszła w końcu nasza kolej. Zdeterminowani zajęliśmy swoje pozycje. Krzysiu i Maciej weszli na pas startowy, pozostali ustawili się w odpowiednich miejscach z aparatami i kamerami. Czas na start nadszedł. Jak poszedł lot Pszczoły? Co to dużo mówić, nie spełnił naszych oczekiwań, ale nie mogliśmy się załamywać. Nasz przedstawiciel klasy Micro podniósł satysfakcjonującą wartość obciążenia.
Mieliśmy świadomość, że przed nami jeszcze ostatni lot Regulara. Odbył się praktycznie zaraz po locie małej Pszczoły. Tym razem bardzo ambitnie podeszliśmy do zadania. Chcieliśmy załadować maksymalnie duże obciążenie. I tak ostatecznie ważący ok. 4,5 kg Szerszeń został obciążony prawie 14 kilogramami ładunku. Odważnie! Ale trzeba mierzyć wysoko, więc postanowiliśmy spróbować. Wóz albo przewóz. W kolejce ustawiliśmy się za drużyną, która w klasyfikacji ogólnej zajmowała do tej pory drugie miejsce. Spokojnie patrzyliśmy na przeciwnika i wiedzieliśmy, że wcale nie jesteśmy gorsi. Gdy przyszła kolej na nasz zespół ustawiliśmy się na pasie startowym. Wiedzieliśmy, że tak duże obciążenie to odważny krok z naszej strony, ale już nie było odwrotu. Maciej włączył nadajnik. Powietrze przeszył świst śmigła. Szerszeń zaczął kołować. Wzniósł się nad ziemię- wbrew swojej masie, zaskakująco gładko. Przeleciał kilka metrów i….niestety otoczenie pasa na którym startował samolot było na tyle niekorzystne że należało szybciej wylądować. Pilot szybko ocenił, że samolot nie zdoła wznieść się wystarczająco wysoko by bezkolizyjnie ominąć płot znajdujący się w osi pasa i przyziemił a miękkiej trawie obok betonowej drogi. Niestety tym razem nie udało się tak, jak byśmy chcieli. Jednak ryzyko jest wpisane w zabawę. Nie opuszczał nas jednak dobry humor, bo spodziewaliśmy się konsekwencji jakie mogą być wywołane prawie 14 kilogramami załadunku.
Po lotach wszystkich drużyn w kategorii Regular usłyszeliśmy głos spikera informujący o zbliżającym się końcu zawodów. Uroczystość zamknięcia połączona z rozdaniem nagród miała odbyć się ok.15.00.
Do tego czasu zajęliśmy się sprzątaniem stanowiska pracy.
Gdy już nic nie zostało na stołach, samochody były zapakowane, a my upewniliśmy się, że na pewno wszystko już zostało wzięte, mogliśmy udać się na uroczystość zakończenia zawodów SAE Aero Design East 2015. Wszystkie drużyny w jednym miejscu. Było bardzo dużo ludzi! Tylu młodych studentów interesujących się tematyką lotnictwa zgromadzonych na terenie muzeum Florida Air Museum w Lakeland- imponujący widok. Organizatorzy wygłosili krótką przemowę, w której wyrażali zainteresowanie naszymi projektami i pomysłami. Byli bardzo zadowoleni z przebiegu zawodów. W końcu nadszedł moment najbardziej oczekiwany przez wszystkich uczestników- odczytanie wyników i dekoracja. Nagrody przyznawano w różnych kategoriach. Z uwagą nasłuchiwaliśmy tak bardzo upragnionych przez nas słów- nazwy naszej uczelni! Doczekaliśmy się ! Usłyszeliśmy wstęp: „W klasie Regular trzecie miejsce za przelot z największym obciążeniem otrzymuje…”… prowadzący zaczął się śmiać i zawiesił głos na moment zanim wymówił „Polytechnyka Poznannska??”. Nie ma znaczenia, w jaki sposób zostało to wypowiedziane, najważniejsze, że w tamtym momencie poczuliśmy dumę. Biorąc flagę Polski do ręki odważnie pomaszerowaliśmy pod scenę, by odebrać trofeum. Wróciliśmy na miejsca z uśmiechem i satysfakcją malującą się na twarzy.
Nie musieliśmy długo czekać, by kolejny raz usłyszeć okaleczoną amerykańskim akcentem nazwę naszej uczelni. Tym razem zostaliśmy wywołani do odebrania nagrody za zajęcie trzeciego miejsca w klasie Micro za prezentację techniczną.
Po zakończeniu dekoracji zrobiliśmy sobie jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć. Dopiero potem dotarło do nas, że przygoda na Florydzie powoli się kończy. Zwieńczony został nasz trud z ostatnich kilku miesięcy. Wyniki w klasyfikacji ogólnej zostały umieszczone na stronie internetowej, więc musieliśmy poczekać z powrotem do domu, aby poznać szczegóły punktacji.
Z radością zapakowaliśmy trofea do aut i ruszyliśmy do domu. Gdy tylko znaleźliśmy się siedzibie naszej aerodesignowej rodzinki usiedliśmy przed komputerem i razem sprawdzaliśmy wyniki. Efekt? Okazało się, że w klasyfikacji ogólnej nasza Pszczoła zajęła…4 miejsce! Zaraz za podium! Radość pomieszana z żalem. Być tak bardzo blisko, a jednak… Dopiero w momencie, kiedy pierwsze emocje opadły zaczęliśmy dyskutować, co można by było zmienić, aby w kolejnych startach na zawodach SAE polepszyć swój wynik. Zapytacie pewnie co z Regularem? Ostatecznie uplasowaliśmy się na miejscu 15. Wiemy, że to nie jest szczyt naszych możliwości. Z dzisiejszych lotów Szerszenia mogliśmy wyciągnąć odpowiednie wnioski i przemyśleć, co chcemy poprawić na przyszłość.
Ogólnie, podsumowując trzy dni na SAE Aero Design East 2015, prezentacje, loty, naszą pracę i zaangażowanie możemy powiedzieć, że jesteśmy z siebie zadowoleni. Zapewniamy, że z nauka, którą zdobyliśmy w ciągu ostatnich dni z pewnością przyda nam się na kolejne zawody.
A jak świętowaliśmy? Nie uwierzycie! Tradycyjnie i po polsku! Na obiad żeńska część ekipy postanowiła uraczyć nasze podniebienia kotletami, ziemniakami i mizerią. Uwierzcie, po ostatnich dniach obserwowania, wąchania i próbowania posiłków Amerykanów prawdziwe polskie kotlety stały się powodem ogromnej radości wśród ekipy oraz uśmiechów ciągnących się od ucha do ucha.
Teraz zmęczeni i wciąż zadowoleni pakujemy skrzynię, aby znów mogły się w niej znaleźć wszystkie elementy samolotów oraz potrzebne narzędzia. Jutro chcemy nadać przesyłkę do Kalifornii, gdzie będzie na nas czekać aż do kolejnych zawodów- SAE Aero Design West 2015- odbywających się pod koniec kwietnia b.r.
Dziękujemy, że byliście z nami przez ten czas! Obiecujemy, że będziemy pracować nad poprawą naszych osiągnięć w kolejnych zawodach.